Ale po kolei...
Z informacji od producenta:
Mleczko do ciała zawierające koenzym Q10 i kompleks hydrolipidowy wyraźnie ujędrnia i uelastycznia skórę, pozostawiając ją odpowiednio nawilżoną. Skóra wyraźnie z dnia na dzień odzyskuje napięcie i witalność. Mleczko łatwo się rozsmarowuje i szybko wchłania, skutecznie nawilża suchą skórę. Produkt przebadany dermatologicznie, bez dodatku sztucznych barwników.
Balea bodymilk Q10 do całego ciała nadaje skórze intensywną wilgoć, wzmacnia skórę, która odzyskuje siły, świetnie się rozprowadza i natychmiast wnika we wszystkie warstwy skóry. Przy regularnym stosowaniu już po 2-4 tygodniach skóra staje się zdecydowanie bardziej elastyczna. Formuła Q10 napina skórę, wzmacnia ją i zwiększa wyczuwalne ujędrnienie.
Jak już na wstępie wspomniałam początki stosowania mleczka wspominam jako trudne. A wszystko za sprawą gęstej, treściwej konsystencji. Nie ukrywam, że na początku miałam problemy z rozsmarowaniem produktu. Bardzo tępo aplikował się na skórze. Skóra była lepka, z tłustym filmem. Trudno i długo się wchłaniał. Dlatego stosowałam tylko i wyłącznie na noc - nie chciałam, żeby ubrania lepiły mi się do ciała.Z czasem, albo nauczyłam się stosować, albo trochę się rozrzedził.
Co do działania po wchłonięciu skóra była miękka, bardzo miła w dotyku, świetnie nawilżona. Ten stopień nawilżenia utrzymywał się bardzo długo. Gładziutka jak pupcia niemowlaka. Przy regularnym stosowaniu zauważyłam, że skóra stała się bardziej elastyczna i lekko ujędrniona.
Zapach : ja nie wyczułam praktycznie żadnego.
Wydajność : bardzo duża, używałam go prawie 1,5 miesiąca ( głównie uda i brzuch ) i miałam wrażenie , że nigdy się nie skończy.
Pomimo zalet na przyszłość już nie kupię - wolę mniej problematyczne w aplikacji produkty.

