Dlatego więc ciągle jestem na etapie poszukiwania produktu, który byłby w stanie choć trochę ujarzmić to co się dzieje z moimi włosami.
Jakiś czas temu kupiłam mleczko prostujące Marion. Czy sprawdził się w moim przypadku? O tym czytajcie w dalszej części posta.
A na początek oddamy głos producentowi:
Mleczko prostujące stworzone specjalnie do prostowania włosów prostownicą lub suszarką do włosów i szczotką. Doskonale rozprowadza się na włosach, ujarzmia niesforne kosmyki, długotrwale zapobiega puszeniu się włosów, nadaje jedwabistą gładkość.
Doskonale proste i jedwabiste włosy.
Sposób użycia:
Mleczko prostujące nalezy nakładać na wilgotne lub suche włosy.
włosy krótkie i średniokrótkie - 1 porcja,
włosy półdługie i długie - 2 porcje.
1 porcja - wielkość orzecha laskowego.
I co-nieco ode mnie. Jestem zachwycona mleczkiem. Świetnie ujarzmia nieład, wygładza, prostuje. Włosy świetnie wyglądają po ułożeniu na szczotce lub wysuszeniu "głową w dół". Nie wysusza włosów ani skalpu. Nie podrażnia skóry głowy. Włosy się nie elektryzują, są zdyscyplinowane.
Nie obciąża, jednak trzeba uważać, żeby nie przesadzić z ilością. Całkiem możliwe, że jest przyczyną szybszego przetłuszczania się, a być może powodem jest czapka, w której chodzę na co dzień. Nie sprawdzam jednak i nie szukam przyczyny bo i tak mam zwyczaj myć włosy co drugi dzień, więc jest mi wszystko jedno.
Opakowanie to praktyczna, niewielka plastikowa buteleczka zamykana na zatrzask. Plastik jest na tyle miękki, że nic sie z produktu nie zmarnuje, wszystko wyciśniemy do ostatniej kropelki.
Ma piękny zapach - niestety po wysuszeniu włosów zanika. Jest niezwykle wydajny - małe opakowanie o pojemności 120 ml używam już bardzo długi czas.
Czy kupię ponownie? Kiedyś pewnie tak, bo jestem z niego zadowolona, poza tym bardzo lubię produkty Mariona. Jednak aktualnie mam jeszcze dwóch zamienników do prostowania, którzy czekają w kolejce na użycie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz