piątek, 8 listopada 2013

Włosowi pomocnicy

Postanowiłam rozpocząć walkę o piękne włosy. No dobra, przynajmniej o ładne. Będzie ciężko, bo jestem rozjaśnianą blondynką. Ciężko byłoby mi zrezygnować z farbowania na blond. Nie wyobrażam się w naturalnych włosach - chociaż sama do końca nie jestem pewna jaki on byłby. Pierwsze rozjaśnianie moich włosów odbyło się rok przed maturą czyli baaaardzo dawno :).  Później było farbowanie na różnego rodzaju brązy, rudości... I znów przed czterema laty powrót do blondu, najpierw poprzez balleyage, a później poprzez farbowanie na jednolity blond.

W maju zdecydowałam się na ścięcie - zawsze lubiłam, dobrze się czułam i dobrze wyglądałam w bobie, czyli dłuższym przodzie i wycieniowanym i lekko podgolonym tyle ( nad karkiem ).
Ale ostatnio ta fryzura mi się znudziła - i nowa decyzja : zapuszczam włosy.

Oprócz wszelakich odżywek i masek do włosów, postanowiłam również na środki naturalne i suplementy.

Oto jakie produkty towarzyszą mi od kilku tygodni i towarzyszyć będą ( mam nadzieję ) jeszcze przez jakiś czas.






Olej rycynowy - jako dodatek do masek.
Nasienie lnu - jako żel lniany, również jako produkt spożywczy zmieszany z jogurtem
Drożdże - jako dodatek do masek.


I suplementy :
Tabletki z drożdży piwnych
Skrzyp polny.

Mam nadzieję , że się uda. W sumie w zeszłym roku prowadziłam już u siebie na blogu akcję "projekt włosy" i było w miarę dobrze. Przestałam wtedy, kiedy ścięłam włosy :/.

Na koniec jeszcze moje włosy w zeszłym tygodniu. Bob już dosyć mocno zdeformowany, ale cóż muszę wytrzymać skoro podjęłam decyzję o zapuszczeniu. Nie chcę bardzo długich włosów, ale tak do ramion, a może troszkę dłuższe zadowoliły by mnie.





I bonus :) Maseczka z gluta z siemienia lnianego+maska do włosów



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

O tym jak przestałam być jasną blondynką

Tak, wiem włosomaniaczki pewnie teram zmnie "zganią", że nie powinnam tak często farbować. Od ostatniego farbowania na jasny blond...