poniedziałek, 11 listopada 2013

Bubel - Manhattan Lotus Effect 46Q

Dziś o lakierze, który jakbym chciała określić jednym słowem, określiłabym jako "dramat".

Jest to mój pierwszy lakier z Manhattanu i jestem bardziej niż pewna , że ostatni.



Na "tak" przemawiał do mnie jedynie kolor w buteleczce i fakt że szybko zasycha. Później wszystko już było na "nie".

A zatem :
"-" zbyt gęsty - można powiedzieć , że mając rozcieńczalnik w domu mogę sobie lekko rozcieńczyć. Owszem mogę, ale nie lakier nie używany wcześniej, nie otwierany ( przeze mnie na pewno), który nie miała prawa zgęstnieć.
"-" pędzelek niby ok, ale źle mi się nabierało, albo zbyt dużo albo wręcz przeciwnie zbyt mało, przez co ciężko się nim pracuje
"-" niesamowicie smuży
"-" kolor na paznokciach daleki od koloru w buteleczce.


















Próbowałam jeszcze ratować sytuacje lakierem matującym NYC Matte me Crazy, ale niestety niewiele zmatowienie dało.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

O tym jak przestałam być jasną blondynką

Tak, wiem włosomaniaczki pewnie teram zmnie "zganią", że nie powinnam tak często farbować. Od ostatniego farbowania na jasny blond...