Jak do tej pory produkty antycellulitowe, które używałam były mniej-więcej podobne w działaniu,a raczej jego braku. Do tego balsamu, który będzie dziś "produktem dnia"....
Dziś tematem postu będzie "Aktywny balsam antycellulitowy" Lirene.
Co o produkcie ma do powiedzenia producent:
Aktywny balsam antycellulitowy zapewnia niezwykle skuteczne i silne działanie na widoczny cellulit. Formuła balsamu wzbogacona kompleksem 5 składników aktywnych: eskuliną, witaminą E, kofeiną, wyciągiem z Fomes officinalis, teofiliną ma na celu działanie na 5 przyczyn cellulitu:
- osłabiona struktura skóry
- ograniczony rozkład komórek tłuszczowych
- zatrzymanie toksyn i wody w organizmie
- niewłaściwy metabolizm komórek skóry
- niekorzystne stresogenne procesy komórkowe.
A teraz co mam do powiedzenia ja. Będzie w punktach, bo tak mi wygodniej.
Plusy:
- przy regularnym stosowaniu napina i wygładza skórę
- bardzo dobrze nawilża, to nawilżenie czuć jeszcze następnego dnia rano ( ja używam tylko wieczorem)
- skóra jest gładka,miła w dotyku
- konsystencja w miarę gęsta, nie ucieka i nie przelewa się więc jest ok,
- łatwo się aplikuje i szybko wchłania
- piękny, grapefruitowy zapach
- wygodne opakowanie : plastikowa butla o pojemności 250 ml, zamykana na zatrzaskową klapkę
- dosyć dobra wydajność
- ogólnie dostępna : ja kupiłam w Biedronce, ale widziałam w Rossmannie i
w Auchan
Minusów dla mnie nie ma. Jak już na wstępie wspomniałam, nie wierzę w skuteczność tego typu preparatów jeżeli chodzi o ograniczenie cellulitu. Może odrobinę, w sposób pielęgnacyjny pomóc, ale raczej tylko poprzez napięcie i nawilżenie skóry. Tak więc nie będę negatywnie tutaj tego faktu oceniać.
A że wiosna "tuż za rogiem" to w ramach pozbycia się "tego i owego" codziennie "pedałuję" na rowerku treningowym :) . Do biegania muszę dojrzeć... ;)
Na koniec jeszcze skład :
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz